Przez ostatnie niemalże półtora miesiąca łatwiej byłoby dotrzeć do mnichów tybetańskich lub najdzikszych plemion Amazonii niżeli skontaktować się ze mną. Wyczerpująca sesja, równie wyczerpujący obóz inwentaryzatorski w Lublinie, dom, Anglia, a wszystkiemu temu towarzyszący chroniczny niedobór internetu. Czuję jakby ten okres stanowił kadry wycięte z dobrego filmu, których obrazy sa nie do odwzorowania. Cóż, wakacje rządzą sie swoimi prawami. To tyle słowem tłumaczenia swojej nieobecności, tymczasem ogarnijcie lipcową listę niezłej muzyki, ktora sporzadzilem; bawcie się i pijcie, huh!
Zapraszam przy okazji na swojego INSTAGRAMA, gdzie staram sie wrzucac foteczki jak tylko uda mi sie zlapac wifi. :DDDD