Noc była wówczas najczarniejsza a ja zapragnąłem być z nią.
Na szczęście mieszkam niedaleko całodobowego Tesco, które pozwala mi spełniać wszelkie nocne (czytaj: durne) fantazje. Tak całkiem serio, postanowiłem sobie kiedyś - na początku liceum?- posiadać każdy możliwy kolor na głowie. Powoli przez te parę lat cel ów realizowałem malując swój świat barwami tęczy i doprowadzając kudły do stanu -pozwolę sobie użyć kardiologicznej przenośni- przedzawałowego. Wszystko wyglądało bardzo ładnie, ale diabeł tkwił w szczegółach przytrzymując kosmyki na tyle mocno, by nie sięgnęły one ramion. Rok odwyku, rok intensywnej pielęgnacji oraz wzrostu, i tylko jeden bal u Wolanda wystarczył by opowiedzieć się za ciemną stroną (nie, nie dodam słowa "mocy", bo nie lubię gwiezdnych wojen ugh). I oto powstał ze mnie taki diabeł, trochę kruchy i lichy, jednak nieprzewidywalny i prawdziwy, a co ciekawe bynajmniej nie ma to nic wspólnego ze zbliżającym się Halloween.
Mniejsza z tym, bo nie o swoich włosach miałem się tu rozpisywać, a tłumaczyć arbuzovy zastój. Postuję foteczki- tak przepadł październik.