Od jakiegoś czasu zarysowuję w głowie plany zmian, które mogłyby przywrócić kolor do mojego -i tak podłego już- życia. Po pierwsze- powrót do blondu. Na pewno nie jest to dobry pomysł zważając na chęci maksymalnego zapuszczania, bo nie obejdzie się bez totalnej dewastacji tego, czym geny przykryły skalp; jednakże- "jedyny sposób, żeby uwolnić się od pokusy- to jej ulec". Po drugie- zauważyłem swoistą zależność między tym co się dzieje wokół mnie, a tym co noszę. Prostota minimalizmu (którą i tak chyba należy brać w cudzysłów w moim wypadku) równoważy najpotężniejsze zawirowania wydarzeń i natłoków myśli. Nie ukrywam, że wolałbym, aby było odwrotnie- życie lekkie ubrane w fantazyjne fasony. Wątpliwe to marzenia o jeszcze bardziej niepewnym efekcie, ale z racji tego, że nad wyraz pożądam zmian- obiorę niebawem nowy kierunek.
*Wyciekł nowiutki TRUST z albumem Joyland zapętlając mi playlistę w kółko. Robert Alfons piękny, absolutnie fantastycznie- do przesłuchania♥*