Oh, London is my place. I need to move there as I finish my art history studies, definitely.
Jakoś przeżyłem wczorajsze Walentynki obiecawszy sobie, że moją następną miłością-tym razem spełnioną-będzie znów Arbuzovy, huh! Dlatego nadrabiam zaległości i wrzucam zdjęcia z grudniowego Londynu. Koncert Crystal Castles, deszcz, nocne pasanie owiec, niekończące się metro i najlepsze wixy w Bite, White Heat i innych klubach, których nie pamiętam. A! Do tego oczywiście najlepsi ludzie w szalonych stylówach. Nawet nie wiecie o tym, że całujecie się z jednym z Designer Drugsów (całuski Kolbe hehe :***)
Niesamowite. Najbardziej podoba mi się ta dziewczyna z szarymi kucykami. Szkoda, ze w Polsce coś takiego by nie przeszło, wszyscy ciekawi są zawsze gaszeni przez nudne otoczenie i schematycznych odbiorców.
OdpowiedzUsuńZ Michaelem czy Theodorem? :D
OdpowiedzUsuńtheo!
UsuńAaa! mega! uwielbiam crystal castles:) Już dawno mnie tu nie było ale właśnie nadrabiam zaległości i jestem w trakcie przeglądania postów;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, powrót
www.marysiamaria.blogspot.com