It all has changed. It all fucked up
Jestem optymistą, jeżeli optymizmem nazwać można lekceważenie spraw trudnych i poważnych; optymistą trochę nerwowym, bo wytrącają mnie z równowagi zjawiska na wskroś prozaiczne. Bujam w obłokach. Fantazjuję i zmyślam. Tworzę własne światy, gdzie sacrum wygrywa walkę z profanum. Przegrałem.
Postawię się w roli Ikara- nic bardziej nie boli jak upadek z wysokości marzeń i aspiracji do poziomu wstrętnej rzeczywistości, gdzie- bądźmy bardzo uważni- wszystko jest potoczne, dotkliwe, a co najgorsze: śmiertelne.
Jestem optymistą, jeżeli optymizmem nazwać można nieustającą potyczkę o nierzeczywistość. Bywam trochę nerwowy, bo nie mogę znieść tego, że skończoność materii ogranicza nieskończoność ducha.
Opowiedz mi o swoich problemach: z pewnością bym się roześmiał, gdybym tylko nie był tak bardzo poważny.
Przepraszam, chociaż nie mam za co; nie posiadłem umiejętności wyrażania emocji w sposób bezpośredni. Bądźcie wyrozumiali. Wszystko się komplikuje i zawija. Ubrany w czerń brnę w labiryncie.