Patrzę na datę i nie wierzę własnym oczom. Beznamiętnie szyję kwieciste zestawy na wiosnę, która najprawdopodobniej zabalowała gdzieś w tropikach i ani myśli odwiedzić Europę. A przy ponurym świetle, które łaskawie spływa na nas już od pół roku, wszystkie kolory wydają się być nijakie, mdłe i szare. Dlatego gustuję w niezliczonych odcieniach czerni. I tu tworzy się fatalny związek przyczynowo skutkowy. Im bardziej jestem zewnętrznie czarny, tym bardziej wewnętrznie. Na pocieszenie dodam, że WINTER IS COMING, już w kwietniu. Z cyklu: nie masz o czym rozmawiać- rozmawiaj o pogodzie;)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcdhcRrxLOYVQ_DDcO1XpRyMCTlokscB882nIYv5MLIZ2obCSnwfpHwSX3CtNx5oUWWCTArIZwerrF2EYIRDEnA9ZEjjTjV8FEJ5wW9XXBA76RPwmAYW95l4K3nJTHE_59RhlrV_cgefg/s1600/DSC_0109.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCcjaKtm98rn0b9Mc__SNevq_h4wE-0odVdeDuskLF2uRynV8VT581GkdWbcr_pe-jmr9-PcCTKfsd92w18dNoW0SDfS6tnRLcJ7-3FSfD8j2eYO0pMyJcOFm338fTg0Y-DGCMzeGFPpQ/s1600/DSC_0113.jpg)