Patrzę na datę i nie wierzę własnym oczom. Beznamiętnie szyję kwieciste zestawy na wiosnę, która najprawdopodobniej zabalowała gdzieś w tropikach i ani myśli odwiedzić Europę. A przy ponurym świetle, które łaskawie spływa na nas już od pół roku, wszystkie kolory wydają się być nijakie, mdłe i szare. Dlatego gustuję w niezliczonych odcieniach czerni. I tu tworzy się fatalny związek przyczynowo skutkowy. Im bardziej jestem zewnętrznie czarny, tym bardziej wewnętrznie. Na pocieszenie dodam, że WINTER IS COMING, już w kwietniu. Z cyklu: nie masz o czym rozmawiać- rozmawiaj o pogodzie;)
Widzę, że mam to samo, co Ty. Kiedy jest szaro-buro na dworze, moje outfity przybierają takich odcieni :(
OdpowiedzUsuńXX
Czerń jest uniwersalna. Mi czasami też się tak wydaje, że im więcej czerni mam na sobie, tym ciemniej wewnątrz mnie ;)
OdpowiedzUsuńDobry post! Czuję, że wiosna niedługo się zacznie, czekam na efekty szycia!
OdpowiedzUsuńjak zrobiłeś te świetne "filmowe" napisy ? ;o
OdpowiedzUsuńRad look and great pictures.
OdpowiedzUsuńRado jak Ty ladnie piszesz:D
OdpowiedzUsuń